Monday 26 November 2012

Masa solna




Masę tę  pamiętamy z dzieciństwa. Jest zawsze niezastąpiona gdyż łatwa w przygotowaniu. Osobiście przypomniałam sobie o niej wyciągając z szafy ozdoby świąteczne.
PS. Kasiu jeszcze raz dziękujemy za sympatyczne prezenty ;) - możecie podziwiać je na wyżej załączonych zdjęciach :)

Przepis na masę solną:
200 gr mąki
200 gr soli
oraz tyle wody by masa przypominała konsystencją plastelinę
Z wyrobionego ciasta formujemy upragnione kształty. Proces suszenia jest długotrwały w temperaturze pokojowej natomiast w piekarniku wymaga dość niskiej temperatury (40 max. 75 stopni C). Ostudzone i wyschnięte formy są gotowe do malowania.

Dzieci uwielbiają proces tworzenia i malowania przeróżnych form. Mogą same wymyślić swe wzory i barwy. Figurki z masy solnej są świetnym prezentem nie tylko świątecznym. Warto więc poświęcić dwa popołudnia i po prostu dobrze się bawić z masą solną ;)

Jaki wiek dziecka jest najodpowiedniejszy do tego typu zabawy?
Możemy zacząć już około roku natomiast musimy być przygotowani, że większość pracy wykonamy sami a maluch będzie próbował masy. Natomiast dwulatek będzie sam próbował wyrabiać ciasto a trzylatek z pasją zacznie malować pędzlem. Nie bójmy się próbować wcześnie. Nie liczmy jednak, że skończymy swój projekt. Cel odkrywania nowych faktur i dotykania masy zmieniającej się w formę zostanie osiągnięty. A oto nam przecież chodzi - by było zabawniej ;) a przez zabawę do nauki bliżej :)

Thursday 22 November 2012

Trochę techniki ;)


Ogarnia mnie strach kiedy widzę jak dzieci sięgają po telefony i piloty telewizorów zamiast za książki i misie. A przecież jest to znak czasów. Maluchy kopiują nas dorosłych, goniących za nowinkami technicznymi. Ileż to razy łapię się na tym, że idąc na spacer z wózkiem nadrabiam wysłanie wiadomości... więc czemu dziwić się dziecku.
Wiem, strach tu w niczym nie pomoże. Rozwaga i planowanie zajęć mogą załagodzić skutki fascynacji technicznej. Świadomość tego, że telewizja, komputery, gry i tablety są integralną częścią naszego krajobrazu daje chęć współpracy i nauki nowych umiejętności.
Myślę, więc że zamiast zakazywać korzystania z telefonu czy gry komputerowej dajmy dzieciom trochę czasu by zaznajomiły się z nowinkami ale nie zapominajmy o limitach czasowych. Nieuniknione jest to, że dziecko wcześniej czy później będzie posługiwało się komputerem, czy iPadem. Dajmy mu więc możliwość nauki podstawowych umiejętności i odkryjmy przed nim inne aspekty np. internetu, jak nauka języków czy też wikipedia. Jeśli przykładowo od początku wprowadzimy godzinne ograniczenie na wszystkie gry komputerowe z pewnością będzie nam łatwiej przedstawić inne zainteresowania.
Obecnie rynek aplikacji tabletowych zasypuje nas różnorodnością gier i zabaw dla najmłodszych. Zamiast wybierać w pośpiechu zastanówmy się chwilę, poczytajmy recenzje. Niektóre propozycje okazują się naprawdę interesujące a przy tym są edukacyjne i zabawne. W trakcie wyszukiwania najciekawszych natknęłam się na stronę appysmart.pl Znajdziecie na niej najnowsze propozycje aplikacji które zostały krótko scharakteryzowane, rozdzielone według wieku dla jakiego są przeznaczone i oczywiście ocenione. Z takim opisem dużo łatwiej jest się zdecydować zwłaszcza jeśli mamy zapłacić za grę.
Sama lubię aplikacje z firmy fisher price. Wiem, że firma ma duże doświadczenie w produkcji zabawek i przez to zaufanie do ich produktów mam większe. Wierzę, że za każdą gra i zabawką stoi sztab ekspertów, którzy zastanowią się kilka razy zanim wyślą nowy produkt na rynek.

Czy Wy macie jakieś ulubione aplikacje lub gry dla najmłodszych?

Monday 19 November 2012

Jak oswoić niejadka

Jak oswoić niejadka? Co zrobić kiedy dziecko sięga częściej po słodkości niż po obiad mamy czy kanapkę? 
Pytania to pojawią się w mojej głowie za każdym razem kiedy spotykam utrapioną mamę lub babcię. Wiem na pewno, że jestem sporą szczęściarą myśląc o mojej córce, która ma spory apetyt i chętnie próbuje nowych potraw.
 A jak tego dokonałyśmy? Chyba ważne są też geny ;) - sama uwielbiam delektować się posiłkami i celebrować ich przyrządzanie. A czym skorupka za młodu nasiąknie...

Przede wszystkim ważne jest wspólne jedzenie i dzielenie się posiłkami. To czas na kosztowanie nowych smaków, rozmowę i bycie ze sobą.  Zapomnijmy o telewizorach i telefonach w czasie obiadu i śniadania. Pozwólmy sobie delektować się jedzeniem. Siedząc wspólnie przy stole dajemy dziecku możliwość próbowania naszych potraw i nie starajmy się wymyślać czegoś w zastępstwie tylko dlatego, że nie zjadło swojej porcji. Musimy być konsekwentni. Jeśli dziecku nie smakują brokuły bądź nie lubi mięska nie poddawajmy się za pierwszym czy drugim razem. Możemy podać te produkty jeszcze kilka razy zanim zaczniemy przygotowywać je w zupełnie inny sposób np. dodając sos serowy, dzieląc na mniejsze kawałki, bądź podając je w innej kolejności. Możliwości jest naprawdę wiele, a jeśli brakuje nam pomysłów po prostu sięgnijmy po książki kucharskie czy internet (blogi kulinarne ;)

Z przedszkolakiem możemy zacząć śmiało wspólnie gotować. A tu zaczyna się prawdziwa zabawa. Chodzi o to by było kolorowo, zdrowo i zabawnie. Maluch może pomóc mieszać, wsypywać, dolewać, a przede wszystkim próbować. Opisując swe doznania smakowe, dziecko może udzielić nam wskazówek co tak najbardziej mu smakuje. Sięgajmy po przepisy, które nie są zbyt skomplikowane i niezbyt czasochłonne. Świetnie jeśli będziemy używać kilka rodzajów warzyw czy owoców. Zapytajmy dziecka o zdanie. O to czy ma jakieś pomysły odnośnie wspólnie gotowanej potrawy. Może zainteresowania dziecka mogą być wskazówką do tego jaką potrawę wybrać. Jeśli np. dzieciaczek uwielbia lokomotywy to możemy zmienić nieco nazwę potrawy i jej skład podając "pędzące kurczaki w wagonach sałaty z kukurydzą" ;)
Najfajniejszym punktem programu może być oczywiście przystrajanie talerzy, dekorowanie ich świeżymi warzywami czy owocami. Formowanie kształtu potrawy oraz nakrywanie do stołu. Czynności te pomogą nauczyć nasze dzieci poprawnych manier.
Nie zrażajmy się  kiedy dziecko mimo to nie chce próbować jedzonka. Zaprośmy wtedy kolegę lub koleżankę dziecka, które z chęcią skosztuje czegoś nowego, bowiem miłe towarzystwo może zainspirować naszego niejadka do sięgnięcia po talerzyk.
W czasie sezony letniego czy jesiennego możemy wybrać się na wieś, do ogródka gdzie rosną przykładowo sezonowe  warzywa. Pokażmy brzdącowi jak dojrzewają jego ulubione pomidory i jak zbiera się maliny czy orzechy. Dzień spędzony na świeżym powietrzu służy piknikom czy grillom. Na łonie natury wszystko smakuje lepiej. Zaangażujmy dziecko do przygotowań i pokażmy mu co to jest przyjemność wspólnego, zdrowego biesiadowania. Czując przyjazną atmosferę zapragnie częściej spotykać się przy stole.

Wiem, z doświadczenia, że zmuszanie nie daje takich rezultatów jak budowanie atmosfery relaksu i przyjemności w czasie posiłku. Starajmy się zachęcać poprzez zabawę a nie poprzez zakazy i nakazy. Dając wybór manu dajemy szansę dziecku na poznawanie nowych smaków.

Gdzie szukać inspiracji kulinarnych w budowaniu menu dla dzieci?
Niezastąpiona jest oczywiście Annabel Karmel;
książki kucharskie dla dzieci
http://www.pikinini.pl/dziecko_gotuje/ksiazki_kucharskie_dla_dzieci


Sunday 18 November 2012

Zabawy językowe

Do tego typu zabaw nie potrzebne są żadne przyrządy, rekwizyty, książki czy pomoce naukowe. Po prostu my i dziecko siedzące na przeciw lub lustro gdzie możemy obserwować wzajemnie swoje odbicia lustrzane.

Przede wszystkim i dosłownie ćwiczymy język. Próbujemy nim dosięgnąć czubka nosa lub brody. Ćwiczymy ruchy koliste, najpierw w prawo a później w lewo. Oczywiście zabawie towarzyszy uśmiech nie tylko ze strony dziecka ale i naszej. Przyznajcie się kochani, kiedy ostatnio próbowaliście wystawić język jak najdalej patrząc w lustro? ( i nie mówię tu o oglądaniu migdałków ;)
Następnie możemy przejść do ćwiczenia dźwięków naśladowczych takich jak klekot bociani ( kle kle kle..), warkot silnika (wrrr..brr).
Do zabawy włączamy przy tym usta i policzki. Zaczynamy powtarzać wszystkie samogłoski przy dokładnym ustawieniu ust tak by dziecko mogło razem z nami powtarzać kolejne litery. Możemy przejść do trudniejszych zgłosek aż do prób powtarzania rymowanek czy wierszyków.

Nie zapominajmy, że wszystko ma służyć zabawie i jeśli maluch nie potrafi powtórzyć naszej miny czy litery możemy przejść do następnej czynności tak by go nie znudzić a zachęcić do kolejnych prób.

A czemu służy ta zabawa?
Jak już zdążyliście zauważyć ćwiczymy mięśnie pomocne w rozwoju mowy. Przygotowujemy w ten sposób maluszki do nauki poprawnej wymowy. Rozgrzewamy język i usta. Uczymy zabawy językiem i słowem, tak by komunikacja stała się łatwiejsza.

Jak jeszcze wspomóc rozwój mięśni twarzy?
Dmuchanie świeczek, balonów, baniek mydlanych pomaga również ćwiczyć mięśnie. Świetnie sprawdzają się zawody w dmuchaniu żaglówek. Czyli wanna lub miednica pełna wody i kilka własnoręcznie wykonanych żaglówek, które pokonują dystans tylko za pomocą naszych płuc a nie rąk.

Czy macie jeszcze jakieś pomysły jak wprowadzić zabawy językowe?



Witam ponownie!!!

Przerwy nie służą podtrzymywaniu kontaktów aczkolwiek mam nadzieje, że wybaczycie mi moją nieobecność i brak nowych wpisów :)

KOCHANI obiecuję poprawę i zabieram się do szybkiego nadrabiania zaległości.

Dziękuję serdecznie za pierwsze komentarze i wszystkie odwiedziny!!!

-zapraszam do czytania kolejnych pomysłów -

i oby było ZABAWNIEJ ;)

pozdrawiam